Witajcie po bardzo długiej przerwie, ale naprawdę nie miałam czasu, bo... bardzo szybko się rozwijam, szczególnie pod względem fizycznym :) Ale po kolei.
Na dzień dzisiejszy potrafię się przemieszczać z miejsca na miejsce, więc nie muszę już prosić Rodziców, żeby mnie przenosili w różne miejsca. Teraz przenoszą mnie oni raczej w celu uchronienia swego domowego dobytku. Stałam się więc troszkę niezależna, a to sobie bardzo cenię! Raczkowanie jest fajne, ale mnie stać na coś więcej! Od kilkunastu dni próbuję siadać, a nawet wstawać, na razie trochę się podpieram, ale praktyka czyni mistrzem - tak słyszałam!
Mama narzeka, że za często budzę się w nocy, a ja po prostu sprawdzam, czy ona jest w domu. Jak już się obudzę, wstaję na równe nogi i wpatruję się w zamknięte drzwi - może kiedyś otworzę je wzrokiem?
Jak na prawdziwą kobietę przystało, przepadam za swoim odbiciem w lustrze. Uśmiecham się do siebie, przybijam piątkę przy okazji, zostawiając swoje odciski palców dla celów dowodowych.
Denerwuję się trochę, ponieważ moje zęby rosną bardzo wolno i mam teraz tylko 2 i kawałek zęba. I tak strasznie mnie swędzą dziąsełka :( Za to włosów mam coraz więcej. Ciekawe, kiedy będę mogła mieć kiteczki?
Z moich dokonań muszę wspomnieć, że potrafię już naśladować samochód wydając odgłosy w stylu: "brrrrrrrrr". Pierwszym słowem z serii rodzinnej, które wypowiedziałam, było "baba". Rodzice woleliby chyba coś innego, ale muszą sobie na to zasłużyć :)
W przyszłości zostanę chyba śpiewaczką operową, bo mam bardzo wysoki głos i kiedy śpiewam, to Rodzicom w uszach dzwoni :) Ćwiczę swoje śpiewy popołudniami, kiedy Kamilka idzie spać - to najlepsza pora na moje próby, bo mam spokój...
Jak zapewne wiecie, obchodziłam swoje pierwsze święta Bożego Narodzenia. Podczas Wigilli dostałam opłatek do zjedzenia, ale musiałam się nim podzielić z moimi bliskimi. Potem były prezenty, było już późno, pamiętam tylko, że dostałam lalkę, którą na razie pożyczyłam Kamilce do zabawy.
Nie mogę jeszcze chodzić na dwór bujać się na huśtawce, więc w domu bujam się z całych sił na moim bujaczku. Bujam się tak dynamicznie, że Mama boi się, iż wypadnę mimo zapiętych pasów.
W styczniu odwiedziła mnie moja kuzynka Oliwka z Poznania. Jest ode mnie młodsza o 2,5 miesiąca. Tata i ciocia urządzili nam prawdziwą sesję zdjęciową. Próbowałam jakoś z nią porozmawiać, zaczepiając ją co jakiś czas, ale ona wolała pozować do zdjęć :)
Wiecie, chciałabym już być taka duża jak Kamilka. Nie mogę czytać jej książek, a one są takie przyjemne w dotyku. Czasem udaje mi się je dotknąć, ale zaraz "służba porządkowa" w osobie Mamy zabiera mi je, a daje takie książki dla małych dzieci, a przecież ja jestem już duża :( Co za jawna niesprawiedliwość!
W lutym byłam na prawdziwej zabawie choinkowej z prawdziwym Mikołajem. Tańczyłam z Mamą, losowałam nagrody i piszczałam najgłośniej, jak tylko mogłam :) Siedziałam Mikołajowi na kolanach i chciałam zaśpiewać do mikrofonu, ale zrezygnowałam z przyczyn osobistych :)
Kamilka i ja świetnie się rozumiemy i tworzymy zgraną parę siostrzyczek. Czasem tylko mnie denerwuje, gdy się zbyt mocno do mnie przytula. Lubimy rano baraszkować po łóżku, robiąc przy tym wiele hałasu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wstajemy często przed siódmą :)
Jak widzicie, rozwijam się bardzo szybko, bo też do niejadków nie należę. Kiedy tylko Mama zbliża się z moją niebieską miseczką, wiem, że mój brzuszek będzie pełny, a buzia uśmiechnięta, czego i Wam życzę. Do następnego razu!
20 lutego 2008 r.
|