Hej, kochani! Pewnie myśleliście, że już nic nie napiszę o sobie. A ja Wam zrobię niespodziankę i z przyjemnością opowiem, co u mnie słychać!
Mam już prawie półtora roku. To naprawdę bardzo dużo i jak przystało na ten wiek potrafię chodzić, a nawet biegać z dużą prędkością. Zdarzają mi się przy tych czynnościach liczne upadki, ale ja się nie poddaję, bo przecież ruch to zdrowie!
Gdy byłam młodsza, na spacerki wyjeżdżałam zawsze moim wózkiem, a teraz mogę, tak jak inni, dreptać nóżkami i podziwiać świat z innej perspektywy. Kiedy jestem na spacerze, grzecznie trzymam się Mamy lub Taty za rączkę, czasem tylko coś mnie zafascynuje, puszczam rączkę i staję się samodzielna.
Odkąd pamiętam, zawsze lubiłam zwierzęta. Na dworze bardzo żywo reaguję na pieski i ptaszki. Potrafię nawet powiedzieć, jak robi piesek. Może to dla Was żadna filozofia, ale też od tego zaczynaliście :)
Oprócz tego "hau" moje słownictwo bardzo się poszerzyło. Nie zawsze wszyscy mnie rozumieją, ale wtedy pokazuję im swoim ciałem, o co mi chodzi i to załatwia sprawę. Dla ciekawostki powiem, że na moją Siostrzyczkę mówię "Kajka", choć w chwili nieuwagi zdarza mi się też nazwać tak chęć posiadania kartki bądź ołówka. Wszak kobieta zmienną jest!
Z racji mego wieku, bardzo lubię się ruszać, a największą frajdę sprawia mi taniec. Kiedy tylko Mama puści piosenkę, od razu zaczynam skocznie podrygiwać. Najżywiej reaguję na "Tik-taka" i "Kółko graniaste", a szczególnie na końcowe "bęc".
Myślałam tak po cichu o zawodzie aktorki, bo perfekcyjnie potrafię się śmiać, naśladować innych i oczywiście - płakać. Kiedy ktoś mi coś stanowczo zabroni, robię buźkę w ciup i zalewam się rzewnymi łzami.
Od września trochę się zmieniło, bo moja Siostra poszła do przedszkola i mam teraz Mamę całą dla siebie. Chodzę za Nią, wołam i w ogóle tak mi się Ona podoba. Mama stara się odwzajemnić moją fascynację, ale jest bardziej powściągliwa. Mówi mi, że powinnam też zająć się sobą i korzystać z faktu, że nikt mi nie będzie zabierał zabawek!
W moim domu rodzinnym nauczyłam się wielu pożytecznych rzeczy. Jedną z nich jest odnoszenie naczyń do kuchni. Robię to z taką gracją i gorliwością, jak mało kto. Po wyniesieniu swojego talerza czy kubka, niecierpliwie czekam na Kamilkę, żeby Jej naczynia też posprzątać.
W odróżnieniu od Kamilki nie lubię czytać książek. Jestem bardziej zainteresowana nimi od strony ich produkcji, więc sprawdzam, jak i z czego zostały zrobione, czy dali dobry klej, itp. Rodzice nie są zbyt zadowoleni z mojego hobby i chowają przede mną wszystkie nowe książki na później, myśląc, że moja pasja wkrótce minie.
Mam mały problem. Na pewno nie lubicie, jak bolą Was zęby, a szczególnie te, których jeszcze nie macie. Mi teraz wychodzi naraz 7 zębów i po prostu mam ochotę wszystko i wszystkich gryźć. Ale odkąd dostałam piękną szczoteczkę, szoruję wytrwale ząbki - te widoczne i niewidoczne.
Nie lubię żadnych spinek czy gumek na moich włoskach. Nie dosyć, że nie mam ich zbyt dużo i są króciutkie, to Mama ciągle próbuje mi je zakładać. Niestety, nie zagrzewają tam miejsca na długo :)
Dużo osób mi mówi, że wyglądam jak chłopiec :( To chyba przez to łobuzerskie spojrzenie. Nic na to nie poradzę! Mamo, zakładaj mi więcej spódniczek!
W domu wszędzie mnie pełno. Nie bawię się za długo zabawkami, bo wolę zajmować się sprzętami domowego użytku. Otwieram szuflady i szafki w kuchni, sprawdzam, czy myszka dobrze działa i wyobrażam sobie, co się może stać, kiedy włożę rączkę zamiast kasety do magnetowidu. Od czasu do czasu daję Rodzicom znać, że mogliby zrobić jakieś malowanie ścian, a że nie potrafię tego jeszcze powiedzieć, to swymi paznokciami odrywam tynk. Może się domyślą!
Powiecie, że niezły ze mnie łobuz. Zgadza się, ale taka już jestem i dobrze mi z tym, czego i Wam życzę!
3 listopada 2008 r.
|